Zima latem, a lato zimą. To jest rzeczywistość każdego kto dużo podróżuje. Pamiętacie film z Gorgem Clooneyem „W Chmurach”. Myślę, że w kwestii wylatanych mil, dziennikarz winiarski plasuje się tuż za podium za pilotami i stewardesami oraz ludźmi podróżującymi zawodowo jak postać Clooneya.

Jako kobieta, zwracam uwagę na to jak zadbać o moją skórę. Dzielę się z Wami moimi poradami kosmetycznymi na czas podróży.

  1. Od dziesięciu lat kursuję na linii Warszawa- Santiago przynajmniej kilka razy w roku. Z Paryża do Santiago lot wynosi 14 godzin. Podczas długich lotów włosy produkują więcej sebum, ponieważ nie podoba im się suche powietrze z klimatyzacji i to ich sposób na ochronę. Związuję włosy gumką. Jeśli w krótkim czasie po wylądowaniu muszę wyglądać jak człowiek, a nie ma czasu na mycie głowy i stylizację, ratuję się suchym szamponem.
  2. Nie tylko podczas podróży, ale tak naprawdę cały rok, noszę w torebce małą wodę termalną Uriage. To jedyna woda, której nie trzeba osuszać chusteczkę. Świetnie nawilża, odświeża, koi, tonizuje i utrwala makijaż. Podczas długiego lotu niezastąpiona.
  3. Nie stosuję kolorowych szminek. Raz, że nie lubię zostawiać odbitych ust na kieliszku a dwa, że przeszkadza mi obecność kolorowej szminki na ustach. Lubię odżywcze balsamy, najlepiej jak są gęste i treściwe i bezzapachowe. Kultowe to nasz polski Tisane oraz Egyptian Magic. Ten ostatni, to geniusz. Mieszanka miodu, wosku, oliwy. Działa na wszystko od poparzenia po suche skórki.
  4. Zawsze w kosmetyczce mam krem do rąk. Podczas podróży często używam żelu antybakteryjnego, który wysusza, więc krem i to najlepiej taki trochę treściwszy jest obowiązkowy.
  5. Uwielbiam maski w płatach. W ekstremalnych sytuacjach jak np. Lot z Santiago do Paryża, potem 10 godzin oczekiwania na kolejny lot i kolejny lot 10 godzin do Pekinu. Maska w płacie ląduje na mojej skórze przed każdym lotem na lotnisku i zaraz po dotarciu do hotelu.
  6. Szklana butelka na wodę. Przez odprawę przejdzie o ile nie ma w niej cieczy. Na lotnisku można kupić mineralną, ale jej nie wniesiesz na każdy pokład. Zatem butelka przydaje się podczas lotu. Pani stewardesa napełni ją pitną wodą i możesz pić, kiedy tylko potrzebujesz. Poza tym nie znoszę tych jednorazowych kubeczków zaśmiecających naszą planetę.
  7. Wzdęty brzuch. Czyli cena płacona za podróżowanie i odżywianie się czym popadnie i co. podadzą. Podczas podróży unikam w 100 % zbóż i nabiału. Aby nie głodować w torebce mam orzechy, pestki, migdały, banan, jabłko itp.
  8. Podczas podróży, które w 80 % są służbowe chcę wyglądać nienagannie. Dla mnie podstawą jest ładna cera i zadbane dłonie. Moje motto w pielęgnacji to nawilżanie. O ile w domu bawię się w rytuały, czyli odpowiednie oczyszczanie, różne kremy, olejki, serum itp. To w podróży minimalizuję ilość produktów. Dobry płyn micelarny, woda termalna oraz silnie nawilżający krem/ żel lub serum to wszystko czego potrzebuje. Taki multifunkcyjny kosmetyk nawilżający stosuję na dzień i na noc a także pod oczy.
  9. Co do dłoni. Nie lubię odpryskującego lakieru. Na co dzień używam jasnych odcieni, natomiast w podróży lakier bezbarwny.  Nawet jak odpryśnie i nie mam czasu zmyć to i tak nie widać. A jednak, mimo, że bezbarwny to i tak daje ładny połysk zadbanego, schludnego paznokcia.
  10. Szczotka do dry masażu pięknie złuszcza naskórek, pobudza krążenie, dodaje energii a po przez pobudzanie układu limfatycznego, niweluje spuchnięte w podróży nogi czy zatrzymaną wodę tu i ówdzie.

Przeczytaj także o moich sposobach na jet lag 

 

Zapraszam Cię na warsztaty winiarskie w Polsce oraz w podróż do Chile.

Zapytaj o najbliższe terminy: