Można by zapytać: dlaczego nie? Jednak różowe wino przez dekady musiało mierzyć się z niepochlebnymi mitami na swój temat. Dziś to się zmienia. Obecnie rosé jest pełnoprawnym obywatelem świata winiarskiego, a co za tym idzie – również gastronomicznego.

W 2014 r. w filmie Wesa Andersona „Grand Budapest Hotel” cały świat pomalowany był różową kredką kreatywności reżysera. Pierwszy odważył się na różowy garnitur Harry Styles w 2017 r. Dziś po tych kilku latach róż jest wszędzie, nie ma płci ani wieku. To już nie jest kolor „infantylny”, zarezerwowany dla małych dziewczynek, kojarzący się z naiwnością albo cukierkowym romantyzmem. Dziś jest kolorem neutralnym.
Milenialsi kochają róż. Kolor ten obecny jest nie tylko w modzie, ale także w designie. Róż dotarł też do alkoholi. I nie mam tu na myśli koktajli o barwie malinowej, ale wina różowe, szampany w odcieniach płatków peoni czy koralowe giny.
Wina rosé nie są już tylko prostymi winami stołowymi, ale często trunkami wysokich lotów. Poza tym wspomniani milenialsi zwracają uwagę na ten styl wina, gdyż jest przyjazny w odbiorze. Wina różowe nie zawierają garbników i mają mniejszą kwasowość, co sprawia, że są łatwiejsze i nie wymagają wielkiej wiedzy enologicznej, żeby się nimi cieszyć.

Co to jest wino różowe?
Wino różowe nie jest kupażem wina białego i czerwonego, jak spora część odbiorców przez lata myślała. Powstaje z krótkiej maceracji soku z winogron czerwonych wraz z ich skórkami, z których pochodzi kolor. Wina różowe macerują się do 24 godzin, podczas gdy w przypadku win czerwonych proces ten trwa od kilku do kilkunastu dni.
Tęgie głowy marketingowe niektórych marek wciąż nas próbują utwierdzać w przekonaniu w mediach społecznościowych, że wino różowe ma nam się kojarzyć z latem, basenem, dmuchanym flamingiem i ładną panią w skąpym kostiumie kąpielowym. A jak lato mija, to róż jest oczywiście walentynkowy, romantyczny, na wieczory przy świecach. Trochę to pachnie starym, dobrze znanym patriarchatem, ładującym ten bogu ducha winny róż w szufladkę z napisem „Naiwne, infantylne”.
Kiedy w moich tekstach i postach kilkanaście lat temu zaczęło dominować wino różowe, a potem powstała strona poświęcona różowemu stylowi życia, często słyszałam w branży: „Rosé? Daj spokój”. Nie, nie dałam spokoju, bo – po pierwsze – wino różowe jest winem na cały rok, na każdą okazję, do wielu potraw. Wyzwaniem jest tylko wybór odpowiedniego.
Różowe różowemu nierówne. Zrobić fenomenalne wino różowe jest sztuką. Istnieją winnice, które w swoim rozbudowanym portfolio mają jedno lub dwa wina różowe – poprawne, często w tzw. entry level części oferty. Ale istnieją też winnice, które produkują tylko jedno lub dwa wina, i są to tylko wina rosé. Zarządzanie winnicą, moment zbiorów, sposób produkcji – wszystko jest przemyślane, aby otrzymać jak najlepsze wino różowe.
Po drugie – przy dzisiejszych zmianach klimatycznych jest winem stanowiącym alternatywę dla wielu prostych win czerwonych.
Po trzecie – to, co jest warte podkreślenia i wiele winnic, zwłaszcza produkujących wina rosé premium, już rozumie, to fakt, że wino różowe to styl życia. Rosé jest synonimem śródziemnomorskiego dolce vita, joie de vivre, biesiady, zabawy, radości, natury, jedzenia… W chwili odkorkowania butelki i podania na stół do posiłku znikają bariery, nikt nie zaprząta już sobie głowy tym, skąd to wino pochodzi, jaki jest jego rocznik, jaka była pogoda podczas zbiorów, ile dni było na skórkach etc. Liczy się, czy jest to dobre wino, przyjemne w odbiorze i harmonizujące z posiłkiem.
Im jaśniejsze tym bardziej finezyjne?
Z pewnością trend poważnych i drogich rosé przyspieszył zainteresowanie winami w tym kolorze przez celebrytów posiadających swoje wina – Angelina Jolie i Brad Pitt, Kylie Minogue, Jon Bon Jovi czy Patrick Bruel to tylko przykłady znanych producentów win rosé.
Większość sław od rosé umiłowała sobie Prowansję. Blady róż to typowy odcień dla win różowych z tego regionu. Zatem pokutuje przekonanie, że to właśnie pudrowe róże są gwarantem jakości i klasy. To nie jest do końca tak. Wino różowe w zależności od wielu czynników (odmiana, region i klimat, rocznik, czas maceracji) może mieć odcień od jaśniutkiego różu po mocny niczym fuksja. Jakość, paletę wrażeń, ale i nudę można znaleźć w każdym z tych odcieni. Nie kolor wyznacza wysoki poziom wina różowego. Należy zrozumieć, że tak jak w przypadku każdego innego stylu wina – białych, czerwonych, musujących – wino różowe może być proste, a może być też poważne, jakościowe, eleganckie.
W gastronomii
W restauracji fine diningowej karta win wygląda inaczej niż w lokalu casual. Tu nad ofertą pracuje sommelier, który wespół z szefem kuchni poznaje potrawy z menu, ich smaki i dobiera wina z oferty dystrybutorów. Tu nie ma miejsca na przypadkowe wina.
Oczywiście, że w karcie będą wina musujące, zwłaszcza szampany, wina białe i czerwone, także wina wzmacniane i słodkie. Niektóre modne miejsca nabierają pewności siebie i w swoich kartach umieszczają hipsterskie wina pomarańczowe czy produkowane w amforach. A co z różowymi?
Na świecie wiele restauracji z gwiazdkami Michelin wręcz szczyci się wyjątkowymi rosé. A na polskiej scenie kulinarnej? Mam wrażenie, że klient restauracji vel konsument wina jakościowego wciąż uważa, że wino premium, które zaakcentuje tak jego wyrobienie winiarskie, jak i status społeczny, musi być czerwone, mocarne, bogate w taniny, w ciężkiej butelce, często kupaż. A różowe to takie dziecko gorszego boga.
W Polsce wciąż pokutuje też kilka mitów na temat win rosé, chociażby takie, że to „kobiece wino” lub że nie nadaje się do mięs. Rok temu podczas festiwalu wina w Zamościu publika festiwalu wykręcała się na słowo „wytrawne”, a piała z radości na określenie „półsłodkie”. Tak, mamy słodki ząb. Polskie obiady są słodkie. Mało u nas pikantności. Ziemniaki, kapusta, schabowy, jarzynka z buraczków, marchewka z groszkiem są wytrawne, słone, ale i słodkie. Ale nauczyliśmy się też doceniać jedzenie azjatyckie, wielu Polaków uwielbia kuchnię meksykańską. Jest więc nadzieja, że poziom cukru w winie będzie przesuwał się w kierunku wytrawności. Jako osoba pisząca o winie, wiem, że na nas wszystkich edukujących o winie spoczywa odpowiedzialność, aby ten proces przebiegał szybciej. Nie sztuką jest, abyśmy my między sobą przerzucali się nobliwymi apelacjami i nazwami win. Wyzwaniem jest tak mówić o winie, aby każdy, kto nas czyta czy obserwuje, rozumiał, jakie są style wina, co to znaczy, że wino jest wytrawne czy półsłodkie i jak się to przekłada na łączenie z jedzeniem.
Różowe do posiłku

A jest to styl wina bardzo wdzięczny do łączenia z jedzeniem. Wino różowe jest świetnym winem do stołu – od brunchu, przez piknik, grill, obiad, aż po wykwintną kolację fine diningową. Jest uniwersalne, jeśli chodzi o łączenie go z potrawami.
Daje aromaty odmian czerwonych, a jednak jest świeższe od nich. Dziś wielu konsumentów poszukuje świeżości, a jednocześnie struktury w winie. Dobrze zrobione rosé jest świetną odpowiedzią na to zapotrzebowanie.
Poza tym warto podkreślić, że wino różowe to nie jest jakiś jeden rodzaj wina. Tak jak wspomniałam, odmiana winogron, region, styl produkcji determinują styl wina różowego. Zatem rosé może być lekkiej budowy lub tęższego ciała. Mocno wytrawne lub z wysokim cukrem resztkowym. Większość rosé powstaje w kadziach ze stali nierdzewnej, co przekłada się na wyeksponowanie świeżości aromatów. Ale zdarzają się rosé dojrzewające w dębie. Niektóre rosé mają tak dobrą strukturę, że z powodzeniem można je połączyć np. z wieprzowiną. Te o mocniej zaakcentowanej słodyczy, ale wciąż dobrej kwasowości sprawdzą się świetnie z potrawami pikantnymi, np. kuchni tajskiej. Jest bowiem tak, że smak słodki i ostry na naszym podniebieniu idealnie się równoważą.
Różowe można połączyć z niezliczoną liczbą składników: sery, sałatki, owoce morza, ryby, wieprzowina, drób – wszystko zależy od dobrania budowy i aromatów wina do potrawy, czyli rodzaju proteiny, obróbki termicznej, sosów, dodatków, przypraw. Ale ta zasada obowiązuje przy dobieraniu wina w dowolnym kolorze, różowe nie jest tu wyjątkiem. Wracając do pytania postawionego w tytule. Fine dining może i powinien zaprzyjaźnić się z winami rosé. Jedynym wyzwaniem jest poszukiwanie win z winnic o doskonałych warunkach geologicznych i klimatycznych, dobrze zrobionych, eleganckich i pasujących do potraw z karty.

Anna Smolec
Redaktor naczelna „Restauracji”, dziennikarka specjalizująca się w winach różowych, sędzia w konkursach winiarskich, w tym poświęconych wyłącznie winom rosé, jak International Rose Championship
Tekst oryginalnie ukazał się w nr 3 magazynu Restauracjahttps://e-restauracja.com/

Zapraszam Cię na warsztaty winiarskie w Polsce oraz w podróż do Chile.

Zapytaj o najbliższe terminy: